×

Chciał ratować niemowlę zamknięte w nagrzanym samochodzie. Gdy wybił szybę, przeżył szok

Tyle mówi się o tym, że nie wolno nawet „na chwilę” zostawiać dziecka samego w samochodzie. Zwłaszcza, gdy są upały, a po wyłączeniu silnika i klimatyzacji pojazd bardzo szybko się nagrzewa. Zwracają na to uwagę służby medyczne i funkcjonariusze policji, informują media. Mimo to, co roku zdarzają się takie przypadki. Są one tragiczne w skutkach z powodu przegrzania maleńkiego organizmu. Niemowlęta szybciej się odwadniają niż starsze dzieci i zostawianie ich w nagrzanym samochodzie jest wręcz proszeniem się o dramat. Taką sytuację zastał pewien policjant, gdy zbliżył się do auta Carolynne Seiffert. Bardzo szybko zareagował, ale później przeżył szok…

Wezwanie do nieprzytomnego dziecka w zamkniętym samochodzie

Kiedy policjant Jason Short w sierpniu 2016 roku w miejscowości Keene w stanie New Hampshire, został wezwany na parking przed jednym z supermarketów, pędził jak najszybciej. Został bowiem wstępnie poinformowany o tym, że w jednym z pojazdów znajduje się nieprzytomne niemowlę.

Tego dnia panowały upały, więc Short był przerażony już na samą myśl o tym, co może zastać na miejscu.

Nie tracił czasu na poszukiwania rodziców dziecka

Szybko podbiegł do samochodu i faktycznie, na tylnym siedzeniu w foteliku było niemowlę, które nie dawało żadnych oznak życia. Obok niego leżała jedynie butelka z mlekiem.

Policjant nie wahał się nawet przez sekundę. Pałką rozbił szybę samochodową i wyciągnął dziecko. Niestety wyglądało na martwe, nie reagowało na dotyk i miało bardzo blady odcień skóry.

Niemowlę ewidentnie nie oddychało, dlatego Short wezwał przez radiostację pogotowie. Następnie przystąpił do udzielania maleństwu pierwszej pomocy przedmedycznej.

Zakrztuszenie dziecka winogronem. Jak temu zapobiec?

Udana, choć niepotrzebna akcja ratunkowa

Funkcjonariusz wsadził palec w usta dziecka, aby udrożnić jego drogi oddechowe, ale poczuł opór. Wszystko było „takie dziwne i sztywne”. Dopiero wtedy zorientował się, że to lalka!

Był zawstydzony, gdy zdał sobie sprawę, że uratował silikonowe niemowlę. Jednocześnie poczuł ogromną ulgę, że to nie było prawdziwe dziecko i nikomu nic złego się nie stało.

Lalka należała do Carolynne Seiffert

Właścicielką lalki była Carolynne Seiffer, która nie spodziewając się, że może dojść do takiej sytuacji, zostawiła ją w samochodzie i wybrała się do sklepu.

Gdy wróciła z zakupów zastała tłum gapiów otaczający jej samochód z rozbitą szybą. Kobieta była zakłopotana całym zamieszaniem, ale też wyjaśniła, dlaczego traktuje silikonowe niemowlę jak dziecko.

Wyznanie Carolynne Seiffert

Okazało się, że kobieta straciła w 2005 roku syna, który cierpiał na nieuleczalną chorobę metaboliczną – zespół Huntera. Od tego czasu, nie mogąc pogodzić się ze śmiercią dziecka, starała się przełożyć uczucia na lalki wyglądające bardzo realistycznie. Ma ich ponad 40 w swojej kolekcji.

Tę, którą „uratował” policjant nazywa Ainsley. Kupiła ją za 2000 USD.

Lalki są celowo zaprojektowane tak, aby przypominały prawdziwe niemowlę

Naprawdę wyglądają jak kopia niemowlaka. Zadbano o każdy szczegół. Zaprojektowano je właśnie po to, aby pomóc rodzicom uporać się z bólem po stracie dziecka.

Nie przeprowadzono jednak żadnych badań, które wskazywałyby na to, że silikonowe lalki pomagają w żałobie…

Mimo wszystko policjant nie żałuje tego, co zrobił, a Carolynne Seiffert obiecywała być rozsądniejsza

Jak tłumaczył Jason Short po całym zajściu:

Nie byłem w stanie ocenić, czy to lalka czy prawdziwe niemowlę. Ale nawet, jeśli podobna sytuacja wydarzy się w przyszłości, zawsze będę zakładał, że w samochodzie znajduje się dziecko!

Dział policyjny Keene zapłacił za wymianę rozbitej szyby Carolynne Seiffert, a kobieta obiecywała, że umieści na samochodzie naklejkę, która jasno sugerowałaby, że w środku nie znajduje się dziecko, lecz lalka przypominająca żywą istotę.

Ta historia jest niezwykła, ale najważniejsze jest to, że nikt nie ucierpiał. Jeśli posiadasz podobną lalkę, zabieraj ją ze sobą albo chowaj do bagażnika – z oczywistych powodów

Monika

Gdy zostałam mamą, spełniło się jedno z moich największych marzeń.

Jednak początki macierzyństwa były dla mnie trudne, dlatego doskonale wiem, jak ważne jest wsparcie i konkretna pomoc na początku tej wyjątkowej drogi.

Chciałabym dostarczać Ci rzetelne informacje na temat ciąży, rozwoju niemowląt i dzieci. Pokazywać zabawne zdjęcia, przytaczać wzruszające historie. Razem z Tobą tworzyć serwis MegaMamy, bo właśnie takie jesteśmy...

[M]łode, przynajmniej duchem.
[E]lokwentne, gdy się wyśpimy.
[G]odne podziwu i wyjątkowe.
[A]trakcyjne, zwłaszcza dla swych dzieci.

Po prostu MEGA! ?

Może Cię zainteresować