×

Poród może odbywać się „łagodniej i bez przemocy”. To tzw. metoda Leboyera

Pomimo szczęścia, jakie dają dzieci, poród dla wielu kobiet jest trudnym, a wręcz traumatycznym wspomnieniem (dla niektórych gorsze było tylko szycie krocza po porodzie). Wydanie na świat nowego życia jest ogromnym wysiłkiem, porównywanym nawet do przebiegnięcia maratonu. Kojarzy się z bólem, łzami i cierpieniem, na które nikt nie ma wpływu. Okazuje się jednak, że z biegiem czasu procedury położnicze zmieniają się, by ułatwić ten proces zarówno kobiecie, jak i jej dziecku. Przykładem może być tzw. metoda Leboyera, która stała się kamieniem milowym w historii humanizacji porodu.

Kim był Frederick Leboyer?

Frédérick Leboyer to francuski położnik i pisarz. Urodził się 1 listopada 1918 r. w Paryżu jako Alfred Lazare Levy w domu biznesmena René i malarki Judith Weiler.

Ukończył studia medyczne na paryskim uniwersytecie. Jednak podczas II wojny światowej rodzina Fredericka przeniosła się do wioski Megève pod Szwajcarią, gdzie wraz ze swoim starszym bratem Maurycym zmienili nazwisko na Leboyer. Tak uniknęli wykrycia ich żydowskich korzeni przez okupantów i być może śmierci.

Po wojnie Frederick Leboyer wrócił do Paryża, gdzie pracował w szpitalu, a następnie otworzył prywatny gabinet. Twierdził, że był przy ponad 9 000 narodzinach, przebiegających według ówczesnych standardów, a także uczestniczył przy ponad 1 000 porodach, przy których stosowano jego metody.

Krytykował konwencjonalne porody, dlatego opracował techniki, które zmniejszają stres noworodka związany z jego pojawienia się na świecie

Wydał książkę w 1974 r. pod tytułem „Narodziny bez przemocy”, w której opisał swoje metody w specyficzny sposób – z perspektywy rodzącego się dziecka.

Jego publikacja i teorie nie były jednak przyjęte zbyt entuzjastycznie przez środowisko lekarskie, a sam Leboyer zaprzestał nawet praktykować medycynę. Było to częściowo formą jego protestu przeciwko dotychczasowym praktykom położniczym, a częściowo próbą uniknięcia „konfliktu interesów”.

Poświęcił się podróżom po Indiach i pisaniu książek, m.in. na temat masowania dzieci („Kochające dłonie” o masażu Shantala) czy o jodze dla kobiet w ciąży („Wewnętrzne piękno, wewnętrzne światło”). Co ciekawe, z czasem jego naturalne metody porodu przyjęto na salach porodowych na całym świecie.

Dzieci to przywilej, którego nie dostąpił

Leboyer zmarł 25 maja 2017 r. w swoim domu w Vens w Szwajcarii. Miał 98 lat. Przeżył swoją żonę, Mieko Yoshimurę (którą poznał w Londynie pod koniec lat 90. i poślubił w 2005 r.). Potomstwa się jednak nie doczekał, nad czym bardzo ubolewał. A na pytanie, czy ma swoje dzieci, sędziwy Leboyer zawsze odpowiadał: „Jeszcze nie”. Po chwili dodając:

To jeden z największych smutków w moim życiu, naprawdę. Posiadanie dzieci to jeden z największych przywilejów, jakie życie oferuje.

Jak fascynacja porodami zrodziła się u Leboyera?

Położnik twierdził, że wszystko zaczęło się wraz z jego przyjściem na świat, a było to dosyć dramatyczne przeżycie zarówno dla niego, jak i jego matki.

Użyto kleszczy, by mnie wyciągnąć, a czworo ludzi trzymało moją matkę, ponieważ nie było znieczulenia.

Zaczął kwestionować praktyki położnicze pod koniec lat 50. XX wieku, kiedy dzięki połączeniu psychoterapii we Francji i duchowego przewodnictwa Swamiego w Indiach był w stanie, jak powiedział, „przeżyć traumę swoich narodzin”. To sprawiło, że na przebieg porodu zaczął patrzeć zupełnie inaczej, wręcz „oczami niemowlęcia”. Dlatego też, swoje życie poświęcił na zgłębianiu tego tematu.

Narodziny bez przemocy

Książka, a właściwie metoda Leboyera, to jeden z kamieni milowych w historii humanizacji porodu. Zwracał on uwagę na to, że podczas porodu pomijane są dzieci i ich potrzeby. A wszystko skupia się tylko na rodzącej, personelu medycznym oraz wcześniej ustalonych procedurach.

Podkreślał, że przyjście na świat jest dla noworodka tak samo ciężkie, jak poród dla jego matki, a sposób w jaki się urodziło wpływa na całe jego życie. Szukał sposobów, aby zminimalizować ból, strach i niepokój u rodzących się dzieci, które one wtedy też cierpią.

W czasach Leboyera uważano, że noworodek nie widzi, nie słyszy, nic nie czuje, więc i nie może się czegokolwiek bać

Obserwacje francuskiego położnika pokazały jednak, że sposób przyjścia maleństwa na świat ma ogromne znaczenie. Miejsce narodzin określił nawet jako „święte”.

Apelował, aby przygotowywać się do „przyjmowania dziecka z godnością”, w odpowiednim pomieszczeniu, w odpowiedniej atmosferze i skupieniu. By szanować pępowinę i odcinać ją dopiero, gdy przestanie tętnić. Według niego, zbyt wczesne jej przecięcie, to fundowanie noworodkowi odczuć porównywalnych z poparzeniem lub tonięciem.

Na czym polega metoda Leboyera?

Poród metodą Leboyera znany jest również jako „poród bez przemocy”. Skupia są on bowiem na tym, aby zaoszczędzić przede wszystkim maleństwu stres związany z jego przyjściem na świat.

Główne zasady, dzięki którym można ograniczyć rzekomy szok porodowy u dziecka:

1) przyjazny wygląd „pokoju narodzin”,

2) niezbyt jasne oświetlenie na sali, a nawet panujący półmrok (kiedyś twierdzono, że ostre światło jest konieczne, lecz to łagodne oświetlenie pomaga rodzącemu się dziecku spokojniej przejść z ciemnej macicy do jasnego świata zewnętrznego),

3) odpowiednia temperatura w pomieszczeniu (przede wszystkim, aby nie była zbyt niska),

4) panująca (względna) cisza, bez głośnych rozmów,

5) przecinanie pępowiny dopiero wtedy, gdy przestaje pulsować,

6) niezabieranie dziecka od razu po urodzeniu od matki (trzeba je kłaść na brzuszku kobiety i delikatnie masować),

7) zrezygnowanie z trzymania noworodka do góry nogami i dawania mu klapsa, a w celu pobudzenia oddychania, gdy nie następuje ono samoistnie, stosowanie mniej gwałtownych metod,

8) ciepła kąpiel noworodka, jeszcze w dniu porodu, która ma pozwolić mu łagodnie przejść ze środowiska wodnego do suchego.

Powyższe czynniki mają sprawić, że poród będzie odbywał się w spokojnym otoczeniu, podobnym do łona matki

Ich stosowanie ma za zadanie łagodzić wpływ drastycznych różnic między światem wewnątrzmacicznym a światem poza brzuszkiem mamy.

Obecnie wiele rozwiązań z zaproponowanych przez Fredericka Leboyera, mających na celu ułatwienie dziecku przyjścia na świat, jest stosowanych w większości szpitali. Jednak nadal nie jest to powszechna i rutynowa praktyka.

W dodatku udowodniono, że nowo narodzonego dziecka nie powinno się od razu kąpać, ponieważ maź płodowa działa dobroczynnie na skórę maluszka.

Co zastanawiające, chociaż metoda Leboyera uwzględnia kąpiel noworodka, to francuski położnik był przeciwnikiem porodów w wodzie

Źródła: www.nytimes.com, jestesmama.pl, www.zdrowieintymne.pl, dziecisawazne.pl, H. Murkoff, S. Mazel, "W oczekiwaniu na dziecko", Wyd. VII, przeł. M. Rozwarzewska, Poznań 2014
Fotografie: Imgur.com, Freepik.com

Monika

Gdy zostałam mamą, spełniło się jedno z moich największych marzeń.

Jednak początki macierzyństwa były dla mnie trudne, dlatego doskonale wiem, jak ważne jest wsparcie i konkretna pomoc na początku tej wyjątkowej drogi.

Chciałabym dostarczać Ci rzetelne informacje na temat ciąży, rozwoju niemowląt i dzieci. Pokazywać zabawne zdjęcia, przytaczać wzruszające historie. Razem z Tobą tworzyć serwis MegaMamy, bo właśnie takie jesteśmy...

[M]łode, przynajmniej duchem.
[E]lokwentne, gdy się wyśpimy.
[G]odne podziwu i wyjątkowe.
[A]trakcyjne, zwłaszcza dla swych dzieci.

Po prostu MEGA! ?

Może Cię zainteresować