×

Młoda mama zdradziła pielęgniarce, że ma depresję poporodową. Ta wezwała policję

Kobieta przyznała się do depresji poporodowej i wezwano do niej policję. Myślicie, że to mało śmieszny żart? Niestety nic z tych rzeczy… Ta historia zdarzyła się naprawdę.

Depresja poporodowa pojawiła się nagle

Jessica Porten urodziła swoją córeczkę i była przeszczęśliwa. Niestety już chwilę później dopadała ją depresja poporodowa, z którą trudno było jej sobie poradzić, mimo wsparcia ze strony bliskich. Postanowiła wówczas, że na kolejnej kontrolnej wizycie lekarskiej poradzi się w tej sprawie swojej pani doktor.

W końcu nadszedł dzień spotkania. Młoda mama była umówiona na konkretną godzinę. Do przychodni musiała wybrać się z córeczką, ponieważ akurat wtedy nie miał się nią kto zająć. Czas mijał, a ona wciąż czekała w kolejce. Opóźnienie wynosiło już ponad godzinę. Kobieta była bardzo rozdrażniona. Wtedy podeszła do niej pielęgniarka. Jessica wyjaśniła jej, że zmaga się z depresją poporodową, dlatego pojawiają się u niej napady gniewu. Podkreśliła jednocześnie, że bliscy bardzo ją wspierają i z pewnością nie ma jakiekolwiek zagrożenia dla niej, ani dla dziecka. Wyznała jednak, że czuje, iż potrzebuje wsparcia medycznego, bo momentami naprawdę trudno jej poradzić sobie z natrętnymi myślami.

Jeśli myślicie, że młoda mama w tym miejscu i czasie otrzymała jakieś wsparcie, to jesteście w błędzie.

Przyznała się do depresji poporodowej i wezwano do niej policję

Skończyło się na tym, że personel medyczny z tej przychodni wezwał do młodej mamy policję. Oczywiście funkcjonariusze nie przybyli do takiego zgłoszenia natychmiast, a dopiero po godzinie. W tym czasie Jessica z małym dzieckiem musiała czekać przetrzymywana przez pielęgniarki przez kolejną godzinę. Później policja zabrała ją na ostry dyżur. Na miejscu kazano jej się rozebrać, a ubrania Jessiki zabrał personel medyczny. Zbadano jej również krew oraz mocz. Do placówki wezwano także męża kobiety, aby w czasie wszystkich czynności zajmował się córeczką.

Wszystkie procedury trwały wiele godzin, w tym czasie wycieńczona mama i jej partner otrzymali tylko jeden posiłek w postaci małej kanapki. Na koniec do Jessiki wezwano pracownika socjalnego. On stwierdził, że nie widzi potrzeby, aby zatrzymywać ją na obserwacji psychiatrycznej. Po tym kobieta została wypisana do domu. Było tuż po północy, wszystko trwało ponad 10 godzin, a ona była wycieńczona i załamana. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że lekarz ani nawet nie spojrzał na panią Porten, nim wezwano policję:

Ani razu podczas tego wszystkiego lekarz nawet na mnie nie spojrzał. Ani razu. Nawet zanim zdecydował, że trzeba wezwać do mnie policjantów. Pracownik socjalny podał mi papiery i omówił informacje w nich zawarte, mówiąc, że „to prawdopodobnie będą dla mnie dobre źródła”

Jessica dodała jeszcze:

To było to, co dostałam, kiedy powiedziałam, że mam depresję poporodową i potrzebuję pomocy. Zostałam potraktowana jak kryminalistka i odprawiona z niczym, poza stertą kserówek z numerami telefonów. […] Jestem zraniona i zmartwiona, a przede wszystkim zła, zniesmaczona i zawiedziona tym, jak potoczyło się to wszystko.

Jessica przyznała się do depresji poporodowej i wezwano do niej policję. Teraz chce pomagać innym mamom

Po tych wszystkich wydarzeniach Jessica zapisała się do organizacji non-profit i teraz aktywnie walczy o prawa mam. Co więcej, kobieta postanowiła nie zmieniać swojego lekarza po tym, co przeszła. Według niej lepiej, że będzie uczęszczać do niego na wizyty i robić wszystko, aby uświadomić go, jak powinno się pomagać świeżo upieczonym mamom z problemami psychicznymi.

Mnie po prostu nie mieści się w głowie, że można w taki sposób potraktować kobietę, która szuka wsparcia i pomocy. Jak kryminalistkę? Serio?! Ten personel medyczny wykazał się totalnym brakiem empatii, ale i wiedzy…

Źródła: www.independent.co.uk
Fotografie: www.facebook.com

Może Cię zainteresować